W 1916 r. w Piotrkowie Trybunalskim postanowiono urządzić miejski park.
Cesarsko-Królewskie Generalne Gubernatorstwo Wojskowe w Lublinie, któremu podlegał terytorialnie Piotrków Trybunalski, wypełniając wolę Habsburgów wyznaczyło na potrzeby parku miejskiego działkę o powierzchni ponad 6 ha. Austriaccy okupanci przekazali po obniżonej cenie drewno na ogrodzenie parku, zarząd Cesarsko-Niemieckiej Kolei Żelaznej podarował żwir do wysypania alejek parkowych. Sadzonki drzew podarował książę Jan Lichtenstein, miasto Budapeszt i firma Wanieck spod Berna. Dary i fundusze przekazali : huty szkła „Hortensja” i „Kara”, gazownia miejska, Ziemianie z Woli Krzysztoporskiej, Witowa, Niechcic i Bujen, a także wielu piotrkowian.
W parku znajdował się staw rybny (zimą służył za lodowisko), studnia artezyjska, korty tenisowe, tor wyścigów konnych, restauracja z kawiarnią, cukiernią, werandą dla orkiestry i zaplecze sanitarne (źródło: „Ziemia Łódzka” Nr 10 z 2013 r.)
Obecnie nie ma już torów wyścigów i nie ma też budynku mieszczącego restaurację i werandę. Park został w 2014 r. odnowiony.
Dla mnie fenomenem był sposób w jaki przed laty została zrealizowana ta inwestycja. Miasto wyłożyło niezbędne środki finansowe, lecz dzięki operatywności ówczesnych władz udało się pozyskać wielu darczyńców. Dzięki nim w ciągu roku urządzono park, który służy mieszkańcom Piotrkowa Trybunalskiego do dziś.
Obecnie coraz rzadziej spotyka się w Polsce takie zaangażowanie społeczne przy realizacji zadań samorządowych. Czy to wynika z kryzysu zaufania do władz, czy też z ogólnego upadku idei włączenia obywatelskiego? Pozostaje mieć nadzieję, że społeczne zaangażowanie w sprawy publiczne będzie się spotykało z akceptacją i podziwem, a nie z eskalacją podejrzliwości.
W społeczeństwach nie dotkniętych w przeszłości obecnością systemu totalitarnego obserwuje się dużo większe zaangażowanie mieszkańców w realizację wielu przedsięwzięć.
Nie mogłam się oprzeć pokusie, aby przy okazji wspomnień o powstawaniu parku w Piotrkowie Trybunalskim nie podzielić się informacją o pięknej inicjatywie mieszkańców Gór Błękitnych w odległej Australii. Kilkanaście lat temu lokalna władza przekazała mieszkańcom działkę o powierzchni kilku hektarów pod ogród. Ludzie sami urządzili ogólnodostępny ogród w którym dominują rododendrony, azalie i różaneczniki. Wszystkie prace w ogrodzie wykonują mieszkańcy. Oni też przynieśli wszystkie sadzonki. To wspaniałe miejsce integracji, stanowiące równocześnie atrakcję turystyczną okolic Sydney opisaną w licznych przewodnikach turystycznych.
Pozostaje mieć nadzieję, że społeczne zaangażowanie nie będzie się w Polsce spotykać z podejrzliwością i że stanie się źródłem realizacji wielu pięknych i pożytecznych inicjatyw.
Ewa Cłapa
Piękna praca . Brawo
Dziękuję Małgosiu. Tak sobie grzebię trochę w historii Piotrkowa Trybunalskiego w wolnych chwilach. Brakuje mi jednak spotkań Stowarzyszenia AGH 🙁