Praca do 67 roku życia – szansa czy zagrożenie? – to temat ogólnopolskiej konferencji zorganizowanej przez Parlamentarną Grupę Kobiet w budynku Sejmu w dniu 23 lutego 2012 r. Miałam możliwość uczestnictwa w tej konferencji dzięki Pani Poseł z okręgu piotrkowskiego – Dorocie Rutkowskiej. Wyjeżdżając do Warszawy zastanawiałam się co nowego to wydarzenie wniesie do moich przemyśleń na temat pracy do 67 roku życia.
Oczywiście nie jestem szczęśliwa z powodu zamiaru wydłużenia wieku emerytalnego w Polsce. Analizy ekonomiczne przyjmuję, ale buntuję się przeciwko temu abym to właśnie ja miała „łatać” te wypracowane przez kolejne rządy „dziury budżetowe”. Pracuję w Polsce już 25 lat, mam troje dzieci, posiadam interdyscyplinarne wykształcenie i dzięki Bogu jeszcze zdrowie mi dopisuje. Ale jeszcze na moment cofnę się do lat 70-tych ubiegłego wieku, kiedy to moi rodzice chcąc ułatwić mi start w dorosłe życie-założyli mi „książeczkę mieszkaniową”. To „coś” miało mi ułatwić uzyskanie mieszkania jak będę dorosła. Po wielu, wielu latach, gdy już moja rodzinka liczyła 5 osób i zdołaliśmy odbyć 4 przeprowadzki, a na dokładkę mieliśmy już własny dom to dzięki kolejnym bardzo zawiłym zmianom przepisów mogłam wypłacić swoje pieniądze z tej „książeczki”. Oczywiście o uzyskaniu mieszkania mowy nie było. Z uzyskanych pieniędzy kupiliśmy skromne meble kuchenne (a miało być 2-pokojowe mieszkanie w Krakowie). Tak mniej więcej od tego czasu przestałam wyliczać wartości wskaźników emerytalnych, nie zakładam żadnych „lokat” i nie przejmuję się zbytnio przyszłością. Staram się żyć na bieżąco i nie odkładać realizacji marzeń w jakąś daleką przyszłość. Pamiętam jak moi rodzice opowiadali jak to w latach 60-tych zaczęli „oszczędzać” i przez kilka miesięcy z pensji odkładali „parę złotych”. Po pół roku stwierdzili że to nie dla nich i za zaoszczędzone pieniądze pojechali w góry i dobrze się bawili. Myślę że zdawali sobie sprawę z braku stabilności pieniądza, a na dokładkę mieli zawody takie, że w razie pilnej konieczności mieli szansę „dorobić”. Chyba odziedziczyłam to podejście do życia.
Wracając do tematu późniejszych emerytur. Jestem oczywiście zła o to że przez tyle lat pozwalano 40, 45 –cio i 50-cio latkom przechodzenie na emerytury. Oni są młodsi ode mnie i podczas gdy ja będę pracować na swoją i ich emeryturę odbierając pensję-to oni będą odbierać emeryturę i dodatkowo pensję bo zazwyczaj te osoby pracują. Wyrażam nadzieję, że Rząd zrewiduje i przeanalizuje ten aspekt sprawy.
Jeśli chodzi o sam fakt pogodzenia się z pracą do 67 roku życia to udział w tej konferencji uświadomił mi to, że ludzie nie martwią się o konieczność dłuższej pracy, ale o to czy ją będą mieli i czy dadzą radę pracować. Przypomniałam sobie sytuacje, gdy pracując przez 6 lat w kadrach pewnego urzędu namawialiśmy pracowników do przejścia na emeryturę. Nie chcieli. Ktoś powie, że w urzędach jest lekka praca i można tam pracować do śmierci. Nie będę z tym poglądem tu polemizować bo to temat na kolejne wypracowanie, ale przeanalizowałam sytuacje przechodzenia na emeryturę osób w mojej rodzinie. Okazuje się, że max 10% członków mojej rodziny (a jest to spora liczba osób pracująca w różnych zawodach) zaprzestało aktywności zawodowej po osiągnięciu wieku emerytalnego. Jedną z „rekordzistek” jest moja mama która przestała pracować w wieku 72 lat. Przepracowała 56 lat. Powiedziała, że przestała pracować bo zaczęła źle się czuć wśród młodzieży. Jak zapytałam ile ta młodzież ma lat, to okazało się że ok. pięćdziesiąt (sic). Mama lubiła swoją pracę. Podobnie inni, liczni członkowie rodziny. Podobnych ludzi spotkałam na wspomnianej konferencji i wtedy uświadomiłam sobie że najważniejsze jest realizowanie marzeń już i teraz, a nie czekanie na jakieś emerytury itp. Najważniejsze zaś jest zachowanie dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, a o to trzeba dbać na bieżąco. Ważna jest profilaktyka i diagnostyka medyczna. Uważam, że to są nierozłączne elementy debat i rozważań na temat podnoszenia wieku emerytalnego.
Zdjęcia ze spotkania można zobaczyć tutaj.
Ewa Cłapa
P.S.
„przed”
Parlamentarna Grupa Kobiet organizuje w najbliższy czwartek (23.02) Ogólnopolską Konferencję: „PRACA DO 67. ROKU ŻYCIA – SZANSA CZY ZAGROŻENIE?” Patronat nad konferencją objęła Marszałek Sejmu RP – Ewa Kopacz. W debacie wezmą udział: Prezes Rady Ministrów Donald Tusk, Minister Pracy i Polityki Społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, Minister Finansów Jan Vincent Rostowski, a także eksperci ds. systemów emerytalnych, demografii i medycyny pracy: dr Agnieszka Chłoń-Domińczak, prof. Irena Kotowska i prof. Stefan Zgliczyński. Ważną częścią konferencji będzie dyskusja, podczas której przedstawicielki różnych środowisk i zawodów będą mogły zadać pytania przedstawicielom rządu i ekspertom. Miejsce konferencji: Sejm RP, Sala Kolumnowa. Początek godz. 13, planowane zakończenie godz. 16.
„po”
O planowanej reformie emerytalnej wiemy już dużo więcej. W Sejmie odbyła się Ogólnopolska Konferencja "Praca do 67. roku życia – szansa czy zagrożenie?" pod patronatem Marszałek Ewy Kopacz, zorganizowana przez Parlamentarną Grupę Kobiet. Moje zaproszenie na tę konferencję przyjęły nasze koleżanki z PO: Ewa Cłapa, Basia Klatka, Kasia Derewęda-Jankowska, Tereska Pietrzak, Jola Okońska-Kubica, Marta Barańska-Ozeg, Ewelina Wróblewska, ale też Ania Milczanowska – prezydent Radomska, dziennikarki ze Skierniewic: Edyta Cieślak, Agnieszka Śliczniak, Viola Karwat i Ania Wójcik-Brzezińska. To była okazja bezpośredniej dyskusji m.in. z Premierem Donaldem Tuskiem. Myślę, że było warto przyjechać.
Dorota Rutkowska